Po szkole szybko i niezauważenie
wróciłam do domu. Na szczęście był pusty. Chociaż właściwie nie wiem, czemu
powiedziałam na szczęście. W domu przecież mogłaby być moja mama… Jednak szanse
na to, że w tym świecie jeszcze ją zobaczę są zerowe. Ona nie żyje. Często
myślałam, by też sobie odebrać życie. Miałam dużo samobójczych myśli. Jednak,
żyję. A nawet, gdyby w domu był ojciec, miałabym tylko pięć procent pewności,
że nie jest pijany, chodź od dwóch lat to nawet te pięć procent wyrównuje się z
zerem. Weszłam do swojego pokoju na górę. Włączyłam komputer. Piszę parę
tweetów i słucham „Pray” Justina Biebera. Śpiewałam razem z nim. Jest moim
idolem. Tak bardzo chcę go zobaczyć. Ale to są tylko puste marzenia.
Westchnęłam. Gdy skończyła się piosenka włączyłam „Little Bird” Eda Sheerana. Siedziałam i
słuchałam muzyki. W końcu zdecydowałam, że pouczę się tematów przerabianych
dzisiejszego dnia w szkole, na których nie uważałam. Gdzieś o siedemnastej
zjadłam obiad, czyli podgrzewane pierogi. Później zaszyłam się w pokoju, na
wypadek gdyby ojciec wrócił. Jednak, jego wciąż nie było. Poszłam się kąpać.
Jak na co dzień spojrzałam w swoje wielkie lustro. Jutro miały być klasowe
zdjęcia a ja wyglądam okropnie. Wszystkie dziewczyny są takie szczupłe. Jedyna
ja taka gruba i brzydka. Moje ciemne włosy nigdy się nie układały i zawsze
wyglądały jakbym dopiero co wyszła ze śmietnika, oczy które były niekształtne i
wyłupiaste miały dziwny odblask. Nos był krzywy, ogólnie rzecz biorąc byłam
brzydka. Znów spojrzałam na swe odbicie. Po chwili mój wzrok powędrował na
żyletkę. Inaczej się nie mogę ukarać. Chociaż właściwie moje życie, to
największa kara. Popatrzyłam na poranione ręce. Kreski były od dłoni do ponad
łokcia. Spojrzałam na nogi, które też miały pojedyncze kreski, potem na brzuch,
który również był w krwawych plamkach. Tym razem żyletka miała przyjemność
wtopić się w nadgarstki. Poczułam ból przeszywający moją rękę, a potem, (chodź
mniejszy) resztę ciała. Uśmiechnęłam się krzywo do siebie i poszłam do swojej
sypialni, by zasnąć. Zanosiło się, że człowiek,
który zapłodnił moją matkę dzisiaj nie wróci, więc położyłam się bez wielkich
obaw. Jednak nie mogłam spać spokojnie. Od jakiś dwóch lat śniły mi się
koszmary, przez które budziłam się co najmniej pięć razy w nocy z krzykiem.
Oczywiście koszmary, nie śniły mi się ‘nocami’ kiedy ON był w domu, bo wtedy ta
noc sama w sobie była jednym wielkim koszmarem.
Kiedy się obudziłam rano, nie
było ani jednego śladu po towarzystwie mężczyzny, który powinien był być moim ojcem. Ubrałam się dość ładnie, na te
chujowe zdjęcia i poszłam do szkoły. Wzięłamz szafki potrzebne mi książki i ruszyłam na pierwszą lekcje, którą była biologia.
Ten przedmiot sam w sobie nie był zły, jednak nie przepadałam za nauczycielem.
Zresztą on za mną też, co się rzadko zdarzało, gdyż z prawie każdego przedmiotu
dostawałam piątki, ale on znał mojego ojcai podkochiwał się w mojej mamie, więc mnie znienawidził, że ona wybrała pijaka,
a nie jego. Co prawda trochę dziwne rozumowanie, ale tak właśnie jest. Do tego
jeszcze można dodać to, że osądza mnie o śmierć mojej matki, gdyż zarzuca mi,
że to właśnie przeze mnie, bo jej nie kochałam i nie dawałam radości popełniła
samobójstwo. Więc podsumowując nienawidził mnie przez ojca i matkę.
Po biologii na polskim, czyli lekcją z naszą wychowawczynią poszliśmy na
zdjęcia. Podczas nich zastanawiałam się, czy później je kupić, czy też nie.
Właściwie to ostatni rok w gimnazjum, a ani razu ich nie kupowałam, a nie
jestem do tej klasy jakoś przywiązana, przez co nie miałam powodu, by patrzeć na te twarze przez lata życia, kiedy już odejdę z tak okropnego miejsca jak liceum. Mimo wszystko moją ostateczną decyzją
było kupno zdjęć. To trochę bez sensu, ale będę miała jeszcze jeden powód do
samo okaleczania się. Po paru lekcjach, zdecydowałam, że muszę kupić jakieś nowe
ubrania, bo wszystkie jakie mam mają co najmniej dwa lata, więc większość jest za małych. Miałam jakąś drobną kasę, którą zarobiłam w pracy,
by się jako tako utrzymać, chodź w zasadzie była ona na zapas, gdyż dostaliśmy
dużo odszkodowania za samobójstwo matki, więc je całe przeznaczam na rachunki.
Jednak jeszcze półtora roku temu zatrudniłam się w jakiejś pracy, na wszelki
wypadek, gdyby pieniądze były potrzebne. Pracowałam ponad rok, więc zarobiłam
jakąś tam sumkę, którą dalej mam. Tak więc zaszłam do galerii handlowej i kupiłam nową bluzkę i jakieś tam
spodnie, ze sklepu z odzieżą używaną. Na koniec poszłam do sklepu muzycznego. Nic nowego nie
było, więc okrężną drogą poszłam do domu. Dzisiaj w szkole na szczęście nie
było ani Billa ani jego dziewczyny, więc byłam spokojna. Kiedy przechodziłam
przez jakąś uliczkę zobaczyłam jakąś czarną postać, która szła w moim kierunku.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie myślę, że to Bill, i że się nie boję.
Chciałam zawrócić, ale tamta osoba zaczęła biec do mnie.
~Krótkie, ale pierwsze rozdziały takie właśnie będą. Proszę okomentarze i to bardzo. CZYTASZ=KOMENTUJESZ -A